Obudził ją wrzask idących dzieci do szkoły, no tak w końcu to 1 września. Wyjrzała za okno...pomimo tego, że było słońce powiało chłodem...krople deszczu spadające z drzew...w nocy padało...deszcz obmył cały wakacyjny kurz...pewnie dla wielu zaczyna się dziś nowy etap w życiu...jedni idą do pierwszych klas, drudzy do przedszkoli...inni zaczynają gimnazjum...a jeszcze inni liceum...za jej czasów to było 8 klas, podstawówki i 4 liceum...ludzie faktycznie wynosili jakąś wiedzę...wiedzę która potrzebna była w życiu...a nie jak się ubrać żeby wyglądać jak z ulicy latarni....ale to dawne czasy...teraz ślepą podążają za wzorcami z zachodu tracąc własną tożsamość....wszystko zaczyna tętnić życiem więc i ona sięgnęła po pierwszego papierosa....najsmaczniejszy jest ten papieros na czczo , chociaż to on podobno najbardziej skraca życie...od kilku lat z mozołem skraca sobie życie....lubi ten mglisty zawrót głowy....do tego zapach mielonej kawy....i jej własne przemyślenia.... to jest jej życie którego jeszcze jakoś sobie nie potrafiła skrócić....mimo tego że nie raz próbowała....nie raz tonęła w potokach czerwonej cieczy...a mimo tego jeszcze chodzi po tym świecie....i nadal czyni więcej zła niż dobra...nie potrafiąc tego zmienić....