Archiwum sierpień 2004, strona 4


sie 16 2004 Bez tytułu
Komentarze: 0

Tym razem obawy pojawiły się dużo później niż zwykle, ale jednak się pojawiły...może nie są znaczące ale są...hmm a może podświadomie dążyłam do tego by się pojawiły? Możliwe...chciałabym zapomnieć to co mi powiedziano...chciałabym żyć jak normalny człowiek...chciałabym jak dziecko beztrosko bawić się na podwórku nie obawiając się że za chwile, na tym świecie może mnie nie być...dawno temu w mojej głowie ukształtował się pewien obraz, obraz mojego życia mojej osoby...udało się to zrealizować...mam niby wszystko, a nie mam niczego...sprzedałam to co najcenniejsze...nie ciało...bo to rzecz nabyta, zawsze można poprawić wygląd zewnętrzny tylko odpowiednie finanse...ale jest coś cenniejszego niż ciało...czy mi się uda to odkupić? Dużo więcej będzie to kosztowało niż ja za to dostałam...ale może wtedy będę szczęśliwa? Może wtedy znowu poczuje jak to jest żyć pełnią życia, jak to jest cieszyć się z rzeczy dla innych niezauważalnych?...a co jeśli się nie uda? Musi się udać...odkupię to co straciłam chociaż już bym miała nie skorzystać z tego...chociaż miałabym zrobić coś strasznego...nawet gdybym miała sprzedać swoje ciało zrobię to....

blue_sky : :
sie 15 2004 Bez tytułu
Komentarze: 1

Po przebudzeniu każdego ranka patrzyła w lustro, widziała w nim swoje odbicie, dokładne odwzorowanie samej siebie, oczy, usta, nos cała postać była wyraźna....któregoś ranka po ciężkiej nocy spojrzała w to samo lustro w którym zawsze się przeglądała...jej oczom ukazał się zupełnie inny widok niż zwykle....nie było tej samej osoby...pojawiła się jakaś inna...obca...inne spojrzenie...pozostało tylko to samo ciało, chociaż też uległo zmianom...nie może się odnaleźć...miota się między postaciami jak  mała kukiełka....jej odbicie z każdym dniem zanika.... aż stanie się zupełnie przezroczyste...nigdy tego nie chciała...walczyła...i walczy ale już nie z taką werwa jak na początku....nie ma siły...rani wszystkich dookoła...życiodajny napój jaki miała w sobie odpływa...z każdym dniem jest go coraz mniej z każdym dniem blednie...oddaje go innym w zamian za odkupienie swoich win...w zamian za wynagrodzenie bólu jaki zadała tym osobom...pogrąża samą siebie...chce krzyczeć , chce wołać o pomoc...ale z drugiej strony wie że nikt nie potrafi pomóc...nikt nie potrafi znaleźć rozwiązania by wszyscy byli zadowoleni...

blue_sky : :
sie 04 2004 Bez tytułu
Komentarze: 2

Łza...spływa po mojej  twarzy...boli...przybyło znowu kilka ran...pijana od natłoku myśli próbuje położyć się spać... kolejna noc kiedy sen nie chce nadejść...papieros...szary dym oplata mnie jak ciepły koc...żałosne że dym z papierosa daje mi poczucie większego bezpieczeństwa niż On...

blue_sky : :
sie 03 2004 Bez tytułu
Komentarze: 3

Noc...minęła...upłynęła na długiej rozmowie...jak sęp walczyłam o to co moje...a może nie moje a chciałam żeby było moje? Pada deszcz a  ja pijana od natłoku myśli...powoli opada adrenalina...rozpływam się, nie można mieć wszystkiego...ale i tak mam wiele...włączając w to blizny które pozostaną na zawsze...

blue_sky : :
sie 02 2004 Bez tytułu
Komentarze: 1

Zabolało....przed tą rozmową wiedziałam co miałam mówić...wszystko miałam  przemyślane...po kilku słowach okazało się że to ja jestem zimną oschłą suką...i wszystko że to moja wina i to te żyje też...nie mogłam nic powiedzieć chciałam jak dziecko stanąć i zacząć ryczeć i tak też zrobiłam...podobno to ja raniłam....a wydaje mi się że to ja byłam raniona tępym nożem wbijanym w poszczególne partie ciała...bolało i boli nadal krwawi najczulsze miejsce....ale już niedługo...nikt nie potrafił docenić tego co zaoferowałam....szkoda...szkoda że się urodziłam...szkoda że  ktoś wcześniej mnie nie przetrącił zanim Ciebie poznałam...szkoda....nie wyszło mi wiele spraw...każdą chwile poświęcałam Tobie...tak żebyś Ty był szczęśliwy a ja wychodziłam z założenia że jakoś nadrobię zaległości w szkole...nie nadrobiłam...teraz gdy zbliża się sesja poprawkowa...nie usłyszałam słowa otuchy... nie oferowałeś pomocy...tylko kilka dobijających słów wgniatających mnie w ziemię... tak żebym poczuła się brudna i znienawidziła swoją osobę...dziękuje Ci bardzo...teraz już rano nie będę patrzyła w lustro bo nie ma po co nie musze się nikomu podobać...a siebie nienawidzę...chyba o to Ci chodziło...żeby mnie doprowadzić do takiego stanu...nie masz wyrzutów sumienia? Może najdziesz tego bloga jak znalazłeś poprzednie może coś Cię ruszy w co wątpię....znosiłam tyle zaciskając mocno żeby i uśmiechając się kiedy łzy cisnęły mi się do oczu...kiedy zwróciłeś się do mnie innym imieniem udałam że nie słyszę....a Ty masz czelność powiedzieć że to wszystko przeze mnie? Te wszystkie lata niepewności  to myślisz że to przyjemność? ... zapale kolejnego papierosa...opatrzę  rany...może się kiedyś zagoją ale blizny pozostaną na zawsze....

blue_sky : :